Silvretta 3-Seen Tour
Przed nami 57 kilometrów, a naszym celem są trzy największe zbiorniki retencyjne Silvretty: Kops, Vermuntsee i Silvrettasee.
Jesteśmy już przygotowani do wyjazdu, ruszamy zaraz po sniadaniu, gdyż przewidujemy ponad sześciogodzinną wycieczkę. Trasa do tych jezior jest technicznie do wykonania także dla mniej wprawionych rowerzystów. Ponieważ jednak jest dość długa i stroma – do pokonania jest w tym przypadku naprawdę sporo metrów pod górę – dobra kondycja jest tu ważnym wymogiem. Jedzie się jednak bardzo dobrze. W znacznym stopniu przez trasę prowadzą ścieżki rowerowe, ulice i aleje żwirowe. Dla tych, którzy jednak woleliby oszczędzić nieco sił i zamiast w pocie czoła wspinać się pod górę jest rozwiązanie – po drodze skorzystać można z kolejki liniowej.
Ruszamy trasą "Talrunde Galtür" i znów mijamy Mathon. Dalej znów Galtür i lecimy dalej na wschód. Po przejechaniu ok. 3 kilometrów opuszczamy Tyrol i wjeżdżamy do Vorarlbergu. Docieramy do celu naszej wycieczki: jeziora Kops, pierwszego i największego z trzech dzisiejszych zbiorników retencyjnych. Pisząc „jezioro” dokonujemy jednak pewnego nadużycia, gdyż jest to sztuczny zbiornik wodny, utworzony w latach 1962-1969. Powstał on w wyniku zatamowania wód rzecznych Trisanny i Dunaju przez zaporę wodną. Na jej brzegu znajduje się mały plac campingowy i gospoda Zeinisjoch, w której zatrzymujemy się na krótki postój i lekki posiłek.
Po zjechaniu znad Kops do Montafon, mimo postoju, dopadają nas pierwsze oznaki zmęczenia. Postanawiamy więc skorzystać z kolejki liniowej w Vermunt. Oszczędzi nam to nie tylko pokonania wysokości ponad 500 metrów, dostarczy też niecodziennych wrażeń: kolejka jedzie przez niespełna dwukilometrowe podziemne (oczywiście oświetlone) wyrobisko korytarzowe. Jego trasa kończy się przy Hochalpenstraße, która prowadzi nas do kolejnych zbiorników retencyjnych: Vermuntsee i Silvrettasee.
Zatrzymujemy się na chwilę konteplacji nad taflą wody. Widok jeziora na tle gór doskonale rekompensuje dzisiejszy wysiłek. Po chwili wracamy żwirową alejką (wielka ulga – wreszcze z górki!) do Galtür. Przy wyjeździe trafiamy do reastauracji w pensjonacie Zontaja. Specjalnością lokalu jest bufet sałatkowy i serowy, można skosztować tam najprawdziwszych tyrolskich serów z alpejskiego mleka.