Skip to main content

Bursztynowym Szlakiem przez Wielkopolskę

Autor: ask
Pojezierza wielkopolskie (foto: ask)
Pojezierza wielkopolskie (foto: ask)

Prastary szlak bursztynowy przed stuleciami był najważniejsza nitką łączącą północ z południem. Od Akwilei nad Adriatykiem, aż po bałtyckie plaże, ciągnęły nim karawany kupieckie, wioząc wyroby rzymskich rzemieślników na północ, a z powrotem prowadzając drogocenne „Złoto Bałtyku”. Dzisiaj podróż z południa na północ zajmuje kilkanaście godzin, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by udać się na rowerową wyprawę Bursztynowym Szlakiem, i choć przez chwilę spróbować wyobrazić sobie, jak podróżowanie nim wyglądało przed wiekami.

Szlak Bursztynowy miał na terenie Polski kilka odgałęzień, podobnie i teraz jest kilka koncepcji szlaków rowerowych, które odnoszą się do przebiegu prastarego traktu. Najlepiej oznakowany i przygotowany dla rowerzystów z sakwami, jest Bursztynowy Szlak Rowerowy biegnący przez teren Wielkopolski. Prowadzi z Sycowa aż nad Jezioro Gopło, a jego całkowita długość wynosi prawie 200 km. Jest to szlak dość prosty technicznie i orientacyjnie, biegnący głównie drogami o niewielkim natężeniu ruchu. Z tego względu idealnie nadaję się na kilkudniową wyprawę z sakwami.

Wyprawę rozpoczynamy w Sycowie, jeszcze w województwie dolnośląskim. Warto zobaczyć tu centrum miasta, które zachowało typowe rozplanowanie późnośredniowiecznego miasta kolonizacyjnego z widoczną owalnicą murów miejskich i prostopadłą siecią ulic. Oprócz kilku zabytkowych kościołów, prawdziwym unikatem jest gotycka dzwonnica kościoła parafialnego, przykład adaptacji dawnej bramy miejskiej na funkcje kościelne. Z miasta wyruszamy na północ, a początkowy odcinek naszej trasy wiedzie dość urozmaiconym, pofalowanym terenem.

Tereny, przez które przejeżdżamy to pozostałości dawnych potężnych wałów morenowych, z czasów jednego ze starszych zlodowaceń. Obecnie noszą nazwę Wzgórz Ostrzeszowskich. Ich najwyższe wniesienie – Kobyla Góra, sięga 284 m n.p.m. i jest jednocześnie najwyższym punktem całej Wielkopolski. Na szczycie, na który prowadzi dość łagodny podjazd stoi potężny „Krzyż Wielkopolski” o wysokości 20 m – pomnik milenijny postawiony tu w 1999 roku.

Centrum regionu Wzgórz Ostrzeszowskich, jest – co raczej nie dziwi, biorąc po uwagę jego nazwę – miasteczko Ostrzeszów. Niewielki zadbany rynek, po zmroku oświetlony stylowymi lampami, otacza skromna, małomiasteczkowa zabudowa. Na środku placu stoi późnogotycki ratusz z I połowy XIV w. zwieńczony drewnianą wieżyczką z zegarem. Jego wnętrza kryją Muzeum Regionalne. Zachowały się też resztki dawnego zamku Kazimierza Wielkiego, a także gotycki kościół parafialny.

<content>19112</content>

Opuszczamy miasto i lokalnymi drogami udajemy się w kierunku miasteczka Mikstat. Okolice staję się coraz łagodniejsze i bardziej płaskie, aż w końcu wzgórza zupełnie ustępują miejsca krajobrazowi pradoliny Prosny. Samo miast jest typowe dla Wielkopolski - czworoboczny rynek z zachowanym owalnicowym układem urbanistycznym, dość zadbany, a niedaleko ciekawy neobarokowy kościół Św. Trójcy z imponujących rozmiarów pseudokopułą i dekoracją stiukową. Przed kościołem wato zwrócić uwagę na przepiękny drewniany krzyż dzieło znanego rzeźbiarza ludowego, Pawła Brylińskiego. Warto też podjechać na pobliski cmentarz za miastem, gdzie stoi drewniana świątynia św. Rocha z 1788 r., malowniczo przykryta gontem.

Przez Kotłów, Strzyżew i Wydartą jedziemy na północ, by w końcu dotrzeć do Ołoboku. Jest to bardzo ciekawa miejscowość, w której w XIII wieku założono sławny w okolicy klasztor cysterek. Jedyną pamiątką po nim jest wspaniały kościół, z charakterystycznym wielkim łukiem oporowym. Warto wejść do środka, by podziwiać przepiękne rokokowe wnętrze. Warto też zobaczyć charakterystyczny dl terenów południowej części Wielkopolski drewniany kościół cmentarny.

Kolejny przystanek na naszej drodze to Kalisz. Zanim jeszcze wjedziemy do miasta, po lewej stronie mijamy Zawodzie, gdzie warto zatrzymać się, by obejrzeć skansen archeologiczny na terenie dawnego grodziska słowiańskiego. Odtworzone zostały fundamenty historycznych obiektów budowlanych, zbudowano wieżę obronną z palisadą, zbudowano most dla pieszych nad stawem, zrekonstruowano fragmenty wałów ziemnych, zbudowano chałupy mieszkalne. Jest to bez wątpienia obecnie jeden z najlepiej zrekonstruowanych obiektów z czasów piastowskich w Polsce.

Sam Kalisz, uważany powszechnie za najstarsze miasto w Polsce, o którym wzmianki pojawiły się już prawie dwa tysiące lat temu, jest także jednym z naszych najpiękniejszych miejsc. Jego zabytkowe śródmieście, z pietyzmem odrestaurowane po zniszczeniach pierwszej wojny światowej uważane jest za szczytowe osiągnięcie polskiej myśli urbanistycznej okresu międzywojennego, leżący pomiędzy kanałami Prosny park jest prawdziwą perłą krajobrazową, a odbywający się co roku Festiwal Teatralny należy do czołowych wydarzeń na kulturalnej mapie naszego kraju. Do tego wszystkiego Kalisz odgrywał bardzo ważną rolę w historii Polski, zwłaszcza w jej początkowym okresie. Koniecznie trzeba zostać tu na nieco dłużej.

Z centrum miasta wracamy na południe wzdłuż Prosny, po czym skręcamy w kierunku Lasu Winiarskiego. Za nim okolica ma charakter wybitnie rolniczy. Trasa kluczy wśród okolicznych pół i wiosek, w końcu docierając do Russsowa, gdzie stoi dworek-muzeum Marii Dąbrowskiej (1889-1965), miejsce urodzin pisarki. W pobliskim parku skansen budownictwa wiejskiego z terenu Kalisza i okolic. Dalej zmierzmy na północ, aż do miasteczka Stawiszyn, które jest najmniejszym pod względem powierzchni miastem w Polsce. Gotycki kościół św. Bartłomieja, fundacji Kazimierza Wielkiego widoczny jest z wielu kilometrów, dzięki swojej potężnej wieży.

Za Stawiszynem nasza trasa prowadzi równolegle do głównej drogi nr 25, ale w odległości kilku kilometrów na wschód od niej. Teren znowu staje się bardziej urozmaicony i przecinamy kilka większych kompleksów leśnych. Mijamy Bogusławie, Niklas i Lisiec Wielki, a na przedmieściach Konina docieramy do Żychlina. Ciekawostką jest tu  parafia ewangelicko-reformowana, jedyna w Polsce zachowaną od czasów polskiej reformacji do dnia dzisiejszego. Obiekty zespołu kościelnego to XIX-wieczny klasycystyczny kościół oraz drewniana dzwonnica stanowią zwarty kompleks i do dziś użytkowane są zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem.

Wkrótce osiągamy Konin. Jest to duże miasto, mające charakter przemysłowy, w krajobrazie którego dominują kominy i wielkie blokowiska. Jednak centrum Miasta kryje całkiem przyjemną starówkę, z zachowanym średniowiecznym układem urbanistycznym, koncentrującym się wokół rynku. Nieopodal stoi gotycki kościół św. Bartłomieja z końca XIV w. z secesyjnymi polichromiami i witrażami w nawach bocznych wykonanymi przez Eligiusza Niewiadomskiego, późniejszego zabójcę prezydenta Narutowicza. Przed kościołem trzeba koniecznie zobaczyć słup z piaskowca z 1151 roku, uznawany za pierwszy w Polsce znak drogowy. Pokazywał on połowę drogi pomiędzy Kaliszem i Kruszwicą.

Na północ od Konina zaczynają się już tereny pojezierza, niestety bardzo mocno przekształconego przez powojenne wydobycie węgla brunatnego metodą odkrywkową. Jadąc głównie przez lasy docieramy do Starego Lichenia, którego nazwa znana jest całej Polsce, choć nie zawsze wszystkim dobrze się kojarzy. Tutejsze sanktuarium to drugi po Jasnej Górze, pod względem liczby przybywających pątników, ośrodek kultu religijnego w Polsce. Cała miejscowość przytłoczona jest potężnym korpusem bazyliki. Zresztą w Licheniu wszytko jest największe, choć nie wszystko w dobrym guście. Niemniej trzeba przyznać, że kompleks pątniczy robi ogromne wrażenie, niezależnie od nastawienia odwiedzających.

Jedziemy dalej wzdłuż jeziora, a potem kierując się na zachód docieramy do kolejnego – bardzo długiego jeziora Ślesińskiego, typowego zbiornika wypełniającego dawną rynnę polodowcową. Nad jeziorem leży miasto Ślesin, którego największą ciekawostką jest łuk triumfalny, nazywany przez mieszkańców "Bramą Napoleona". Wzniesiony został w 1811 r. na cześć Cesarza Francuzów, który przechodził przez Ślesin 4 lata wcześniej.

Od Ślesina na północ nasz szlak podąża wzdłuż Kanału Warto-Gopło, który obecnie ma tylko turystyczne znaczenie. Szlak kończy się na południowym skraju jeziora Gopło, przy granicy województwa wielkopolskiego. Grzechem jednak byłoby nie pojechać jeszcze kilkunastu kilometrów dalej na północ do Kruszwicy. Znana z legendy o królu Popielu miejscowość, może pochwalić się jedną z najpiękniejszych w kraju kolegiat romańskich, a także Mysią Wieżą, która jednak pochodzi ze znacznie późniejszego okresu – jest ocalałym fragmentem zamku Kazimierza Wielkiego. Jeżeli ktoś ma jeszcze dużo sił i czasu – może kontynuować wyprawę jadąc na zachód Szlakiem Piastowskim, o którym piszemy w innym miejscu.