Skip to main content

Nie daj się złodziejowi – jak zabezpieczyć rower przed kradzieżą

Autor: ask
Zapięty - okradziony (foto: Freeimages.com)
Zapięty - okradziony (foto: Freeimages.com)

Wiosna sprzyja korzystaniu z roweru, jeździmy coraz częściej na wycieczki, ale też często zamieniamy samochód czy komunikacje miejską na rower, by załatwiać sprawy zawodowe czy choćby zakupy. Często używany rower ze względów praktycznych zostawiamy w klatkach bloków, na stojakach przed sklepami czy urzędami, a często wprost na ulicy czy chodniku przypinając go do latarni czy słupków znaków drogowych. Często zapominamy, że nasz ulubiony pojazd jest narażony w takich miejscach na kradzież. Dzisiaj kilka podstawowych zagadnień związanych z zabezpieczeniem roweru przed kradzieżą.

Mimo tego, że kradzieże rowerów to sprawa (niestety) dość powszechna, wiedza na temat jak zminimalizować ten uciążliwy, a przykry proceder jest wśród rowerzystów dość nikła. Piszemy „zminimalizować”, bowiem tak naprawdę – podobnie jak z samochodami czy włamaniami komputerowymi – nie ma idealnego zabezpieczenia przed kradzieżą. Jednak istnieją dość skuteczne metody zniechęcenia złodziei do kradzieży. Zazwyczaj bowiem jeśli złodziej ma do wyboru kradzież dwóch rowerów, szybciej skusi się na ten słabiej zabezpieczony, nawet jeśli jest on mniej atrakcyjny. Sztuka odpowiedniego zabezpieczenia roweru jest więc tak naprawdę kwestią odpowiedniego zniechęcenia złodzieja to wyboru naszego sprzętu. Jak to osiągnąć?

Zacznijmy od odpowiedniego mechanicznego zabezpieczenia roweru przed kradzieżą. Mówiąc precyzyjniej – rower należy właściwie w każdym miejscu, gdzie pozostawiamy go bez naszej opieki, odpowiednio solidnie przypiąć, tak by uniemożliwić złodziejowi szybkie sforsowanie zabezpieczenia i ucieczkę z naszym sprzętem. Służą do tego specjalne linki, łańcuchy i uchwyty, które postaramy się teraz pokrótce scharakteryzować, zaznaczając ich wady i zalety.

19112

Najpopularniejszym sposobem przypinania roweru jest linka, o różnej grubości, zakończona końcówkami, w których znajduje się zamek na kluczyk, bądź szyfrowany. Jest to najtańsza metoda zabezpieczenia roweru – i od razu zaznaczmy to wprost – zdecydowanie najgorsza. Często linki zabezpieczające, które za parę złotych można kupić w supermarketach to wręcz tylko iluzja zabezpieczenia, poprawiająca nam może humor, ale praktycznie nie chroniąca przed kradzieżą. Droższe i bardziej wyrafinowane linki, wyróżniają się grubością, ale mimo wszystko nie są skuteczną zaporą – jeśli chodzi o czas potrzebny do kradzieży (a to jeden z tych czynników istotny dla złodzieja), to jest on praktycznie taki sam, jak w przypadku cienkich linek – jest to tylko kwestia wielkości i jakości nożyc użytych do ich przecięcia.

Nieco bardziej wyrafinowany sposób to linka z tulejmi. Jest to rozwiązanie nieco solidniejsze, ale nadal dość proste do sforsowania. Jego zaletą jest natomiast fakt, że z wyglądu upodabnia się takie zabezpieczenie do łańcucha w plastikowej osłonie. Porządnie wykonany łańcuch, z odpowiednio twardego materiału jest już dość skutecznym zabezpieczeniem, choć wcale nie tanim. Jego największą wadą jest niestety masa – rzadko kiedy można kupić wytrzymały łańcuch ważący mniej niż 2 kg. Natomiast wśród zalet warto podkreślić dość dużą swobodę przypinania roweru do różnych obiektów „na mieście”.

Od wielu lat najlepszą opinią wśród rowerzystów cieszą się tak zwane U-locki. Ich nazwa pochodzi od charakterystycznego kształtu – wygiętego w literę U kawałka odpornego, sztywnego mechanicznie metalu, wyposażonego w zamknięcie. U-locki są dużo droższe od linek, porównywalnie cenowo z łańcuchami. Ich zaletą jest niewątpliwie niższa masa, natomiast wadą – sztywność zapięcia, która czasami powoduje, że albo zabezpieczenie roweru zajmuje nieco czasu, albo wręcz jest niemożliwe. Mimo to, należy uznać, że jest to obecnie najskuteczniejsze urządzenie zabezpieczające rower. Oczywiście – można sforsować i U-lock, ale zazwyczaj zajmuje to tyle czasu, że dla złodzieja jest to nieopłacalne. Kupując taki rodzaj zabezpieczenia trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na zamontowanie zamka i jego rodzaj – tak, by nie był zbyt łatwy do podważenia i wyłamania.

 

Istnieją oczywiście jeszcze inne rodzaje blokad – służące do unieruchomienia tylnego koła (faktycznie, nie da się na tak zabezpieczonym rowerze odjechać, ale bez problemu można go wrzucić do bagażnika samochodu…), czy też rozwiązanie pośrednie pomiędzy u-lockiem a łańcuchem – zabezpieczenia składane z kilku sztywnych kawałków metalu połączonych nitami (w zamierzeniu mają być one bardziej „elastyczne” do zapięcia od klasycznych szekli, jednak ich słabym punktem są właśnie nity).

 

Zabezpieczenie roweru mechaniczną blokadą to tylko jeden z elementów ochrony swoich dwóch kółek. Razem z nimi powinny iść w parze dobre nawyki. Często bowiem rowerzyści dysponują dobrymi zapięciami, ale popełniają proste błędy, dzięki którym złodzieje mają ułatwioną pracę. Oto klika z nich – starajmy się zawsze ich uniknąć!

 

Jednym z najczęstszych błędów jest przypinanie roweru tylko przednim kołem. W dobie, kiedy praktycznie wszystkie rowery wyposażone są w szybkozamykacze (Quick-Release), złodziej nie potrzebuje żądnych narzędzi, by odpiąć koło, a resztę zabrać ze sobą, czasami nie zwracając przy tym niczyjej uwagi. Co prawda większość rowerowych stojaków wymusza poniekąd właśnie takie zapięcie, ale starajmy się zawsze zapiąć rower także za ramę.

 

Innym złym nawykiem jest zapinanie roweru do słabego punktu – łańcucha, który można szybko zdjąć, cienkich krat, stojaków na rower wykonanych z prętów o małej średnicy, ogrodzeń - w takim wypadku o wiele łatwiej przeciąć element do którego jest mocowany rower niż samo zapięcie. Jeśli zapinamy rower do znaku drogowego, to najpierw sprawdźmy czy w ogóle na słupku się on znajduje! Jeśli go nie ma – rower można bez najmniejszego problemu przełożyć górą.

 

Jeśli trzymamy rower na klatce schodowej, czy w piwnicy na dłuższy czas, a także na balkonie – warto mimo wszystko przypiąć go do czegoś solidnego – rury czy pręta balkonowej barierki. Pozostawienie roweru nie zapiętego w takim pozornie bezpiecznym miejscu już nie raz zakończyło się niemiłym zdziwieniem, zwłaszcza jeśli rower ma w takim miejscu spędzić dłuższy czas. Oczywiście nie należy popadać w przesadę – jeśli używamy roweru codziennie, to można go trzymać na balkonie nie zapiętym, ale jeśli wyjeżdżamy – lepiej dmuchać na zimne…

 

Pewnym rodzajem zabezpieczenia, ale nie chroniącym przed kradzieżą, a tylko pozwalającym zidentyfikować rower po kradzieży jest znakowanie. Polega to na naniesieniu tajnopisem kodu na ramę rowerową. Kod jest widoczny w świetle lampy ultrafiloletowej i nie da się go zmyć - nawet nałożenie kolejnej warstwy lakieru tutaj nie pomoże. W przypadku kradzieży i znalezienia gdzieś w Polsce naszego roweru - dzięki kodowi i wpisowi do specjalnego rejestru Policja będzie wiedziała do kogo należy zwrócić jednoślad. Również takie sprawdzenie czy rowerzysta jest prawowitym właścicielem roweru policja może wykonać w trakcie rutynowego zatrzymania rowerzysty w trakcie przejażdżki. Ale tak jak już wcześniej zauważyliśmy – jest to raczej metoda ułatwiająca odzyskiwanie skradzionego sprzętu, a nie samo zabezpieczenie.

 

Na koniec jeszcze dwie uwagi. Na zabezpieczeniu roweru nie należy oszczędzać. Kupowanie tanich, a nieskutecznych blokad mija się z celem – to po prostu wyrzucenie pieniędzy. Z naszej strony – polecamy kupienie U-locka, za którego (zadawalającej jakości) zapłacimy od 149 PLN w górę. (polecamy: U-lock Trelock B3 108 - 230)  Czy nasz rower jest tego wart – musimy zadecydować sami, biorąc pod uwagę nie tylko samą wartość sprzętu, ale też jego znaczenie użytkowe dla nas. Druga sprawa – jeśli rower zostanie skradziony – zgłośmy to na policję. Nawet jeśli był już wysłużony i niezbyt dużo warty. Nigdy nie wiadomo, czy nasze zgłoszenie nie okaże się bowiem tym kluczowym, które pozwoli złapać sprawcę (mającego najczęściej na sumieniu wiele tego rodzaju akcji). Oczywiście nikomu takich nieprzygód nie życzymy, zawsze jednak warto oczekiwać najlepszego, a być przygotowanym – a najgorsze….