Skip to main content

Zachodnia Łotwa – rowerem po Kurlandii

Autor: Piotr Burda

 

Do poruszania się po Łotwie na rowerze przekonałem się podczas ubiegłorocznej wycieczki po tym pięknym bałtyckim kraju. Tym razem postanowiłem bliżej poznać dwa najdłuższe prowadzące przez Łotwę transeuropejskie szlaki rowerowe Eurovelo. Pierwszy to bardzo popularna w Polsce trasa R-10, tu oznaczona Eurovelo 10, jej łotewski odcinek liczy 685 km i częściowo pokrywa się z drugim równie ciekawym Szlakiem  Żelaznej Kurtyny Eurovelo 13 (562 km).

Na Łotwę, podobnie jak rok temu dostałem się samolotem z Warszawy, krótki poranny lot airBaltic i po odbiorze bagażu całą grupą ruszyliśmy do Kurlandii. Niestety czasu mieliśmy zbyt mało na przejechanie całości na rowerach – podobnie jak rok temu wybraliśmy wycieczkę mieszaną – samochód i rowery.

Celem tegorocznego wyjazdu było poznanie najciekawszych miejsc na szlakach Eurovelo 10 i 13 położonych w Kurlandii – zachodniej części Łotwy.

Rowerową przygodę z Kurlandią rozpoczęliśmy od… zdjęcia butów i spaceru bosymi stopami po chyba wszystkich możliwych nawierzchniach. Takie atrakcje oferuje Centrum Rekreacyjne Valguma. Główną atrakcją malowniczo położonego kilka kilometrów do „10 i 13” jest bosa ścieżka. Spacer po kamieniach, piasku, nawierzchni ze zmielonych opon to tylko początek poznawania świata stopami. Trasa prowadzi przez rzekę, przeszkody z drewnianych bali, po drodze zaczynamy czuć stopami – uczucie niezwykłe, warte poznania. Czas zaczyna nas gonić i po szybkim posiłku ruszamy dalej.

Rowerem po Kurlandii

Eurovelo 10 i 13 na odcinku za zachód od Rygi przez kilkadziesiąt kilometrów prowadzą tą samą drogą aż do Klapkalciems gdzie  „10” odbija w lewo w kierunku na Tukums, my pierwszego dnia pojechaliśmy prosto, w Tukums zagościmy pod koniec pobytu.

Po krótkiej podróży samochodem rozpoczynamy pierwszą wycieczkę rowerową po Parku narodowym jeziora Engures, Eurovelo 13 prowadzi tu wąskim pasem  ziemi przypominającym Mierzeję Wiślaną oddzielającym morze od słodkich wód jeziora.  Wokół jeziora prowadzi oznaczona trasa Engure - Bērzciems - Mērsrags - Ķūļciems - Ezermuiža - Engure o długości około 65 km, nie jest to najłatwiejsza wędrówka ze względu na ukształtowanie terenu. Ścieżka przez las sosnowy jest miejscami piaszczysta, a po zachodniej stronie jeziora często występuje ciężki żwir. Trudności szlaku są tu przyćmione przez piękne widoki, możliwość obserwacji dzikich ptaków – których park jest największą na Łotwie ostoją. Jeśli masz czas - to warto zostać tu na kilka godzin i objechać jezioro, jeśli czasu masz mniej - to poświeć go na wycieczkę do wieży widokowej. Po drodze spotkasz stado koni polskich i jeśli będziesz miał więcej szczęścia, to napotkasz na dziko żyjące krowy. Zwierzęta te zostały tu sprowadzone, by przeciwdziałać zarastaniu brzegów jeziora, pokarmu mają pod dostatkiem, nie daj się sępom – jeśli je dokarmisz, to do końca wycieczki będzie się za tobą ciągnął ogon …

Noclegi w Mensils

Uciekamy od koni i ruszamy w dalszą podróż, musimy przed zmrokiem dojechać do Kempingu Melnsils. Wybór miejsca na pierwszy nocleg nie był przypadkowy, kemping oprócz miejsc pod namiot i dla kamperów oferuje noclegi w domkach i pokojach gościnnych, każdy z domków jest inny. Pierwszy to stary dom rybacki, drugi to ogromna beczka po winie, trzeci zaś to budynek starej bani – tutejszej sauny. Każdy z nich ma inny klimat, bania nadal działa – wystarczy tylko rozpalić w piecu, by po kilku godzinach relaksować się w saunie. Zaczyna nam doskwierać głód, szybki podział domków, rozpalenie pieca w saunie idziemy próbować tutejszych specjałów.

Zrelaksowani sauną i snem drugi dzień rozpoczynamy szybkim śniadaniem i ruszamy na rowerach w kierunku przylądku Kolka, który rozdziela Zatokę Ryską od Bałtyku. Trasa miejscami prowadzi po asfaltowej drodze, miejscami po szutrach i typowej dla Łotwy bitej nawierzchni – spotykanej w wielu krajach skandynawskich. Na przylądku miejscami pojawia się męczący piach. Pogoda nie dopisuje, co chwilę straszy nas deszcz, na szczęście na straszeniu jego chęć do zlania naszych głów się kończy. W kolejne, upalne dni będziemy tęsknić do chmur. Na przylądku znajduje się łotewskie centrum Europy. Po krótkiej sesji zdjęciowej jedziemy dalej, tym razem na zachód. Naszym kolejnym celem są małe wioski rybackie, w jednej z nich – Pitrags zatrzymujemy się na degustację ryb wędzonych tradycyjną metodą. Warto, bardzo, bardzo warto pobrudzić palce i  posmakować pachnącej dymem bałtyckiej flądry i miejscowego sera. Przed laty wędzarnie budowane były ze starych, nieużywanych już łodzi rybackich – dziś zastępują je drewniane budki, w których na dole rozpalane jest ognisko a intensywność zadymienia i temperatura regulowana jest przez … otwarcie drzwi.

Tutejsze ziemie zamieszkałe były przez lud Liivs, którego dziedzictwo kulturowe do dziś jest zachowane i pielęgnowane. Alfabet liwoński ma aż 39 liter a język nie zna rodzajów, słowo „ta” znaczy ona lub on.

Ventspils - najlepsze noclegi

Objedzeni rybami jedziemy dalej, po drodze zatrzymujemy się co chwilę na sesje foto. Kolejny postój mamy zaplanowany na kempingu Ūši house gdzie próbujemy tradycyjnej owsianki  z ziemniakami i gęstą śmietaną “bukstiņbiezputra” a na deser poznajemy ciasto z mąki razowej z ziemniaczano marchewkowym nadzieniem “sklandrausis”.  

Solidna porcja kalorii przyda się na kolejny etap, przed nami droga do byłej radzieckiej bazy podsłuchu elektronicznego, do dziś działającej już jako cywilne obserwatorium astronomiczne. Rosyjska radioteleskopy dziś służą obserwacji nieba. Wjeżdżających na teren byłego miasteczka wojskowego witają opuszczone bloki, w których do 1998 roku mieszkali rosyjscy żołnierze. Po kilku kilometrach telepania po betonowych płytach docieramy do miejsca niezwykłego, centrum szpiegowskiego wybudowanego w latach 1968-74. Tutejsze urządzenia pozwalały na podsłuchiwanie rozmów nie tylko w krajach skandynawskich.

Dziś Irbene jest nowoczesnym obserwatorium, radioteleskopy R-32 (średnica 32 metry) i mniejszy R-16 służą do dziś. Turyści mogą zwiedzać wieże zdemontowanego radioteleskopu R-8, centrum zarządzania i kilkusetmetrowy tunel łączący centrum z największym 32-metrowym radioteleskopem. Tunel zamieszkały jest przez nietoperze, które nic sobie nie robią ze spacerujących ludzi i zwieszone głowami w dół odpoczywają.

Jedziemy dalej, przed zmrokiem musimy dotrzeć do Ventspils. Portowe miasto wita nas słońcem, miła odmiana po deszczowym początku dnia. Jak na łotewski warunki Ventspils to duże miasto, zaskakuje nas ilość ścieżek rowerowych – wielki plus. Meldujemy się w hotelu i już w cywilnych strojach idziemy na spotkanie z Muzyką przez duże M. Tutejsza sala koncertowa „Latvia” – Łotwa jest perełką dla melomanów. Nowoczesne wnętrze, akustyka i nietypowy instrument – stalowy pionowy fortepian, którego najdłuższe struny mają 4 metry długości – przyciągają muzyków z całego świata. Jednym z gości była niedawno młoda polska kompozytorka / pianista Hania Rani.

Rano godzinna wycieczka statkiem po porcie i jedziemy na plaże. Oznaczona niebieską flagą miejska plaża w Ventspils zaskakuje nas przestrzenią, mimo szczytu sezonu nie ma tłumów. Na plaży znajdujemy miejsca parkingowe dla rowerów i idziemy moczyć nogi w ciepłym Bałtyku, tak woda ma tu temperaturę 19 stopni. Niestety na kąpiel brak czasu, kilometry same się nie wykręcą.

Wracamy na szlak, przed nami krótka przejażdżka do Morskiego muzeum na otwartym powietrzu, ulegamy dziecięcej pokusie i na 15 minut zamieniamy rowerowe siodełka na drewniane ławy kolejki wąskotorowej. Z uśmiechami wracamy na rowery, przed nami kilkadziesiąt kilometrów Eurovelo 10 do Kuldigi. Opuszczając Eurovelo 13 miałem jedną myśl, w przyszłym roku chcę przejechać łotewski odcinek.

Po drodze kilka razy zbliżamy się do rzeki Venta, która zaskoczy nas tego popołudnia. W Kuldiga meldujemy się w malutkich, niezwykle uroczych hotelach "2 balozi” i “Noliktava No5”, pijemy kawę w miejscowej palarni i idziemy oglądać niezwykłe miasto. Kuldiga jest pokrytą patyną, autentyczną patyną miejscowością, której zabudowa w każdej chwili może stać się dekoracją filmów z początków 20 wieku. Dbałość o autentyczność widać tu na każdym kroku. Nie ma krzykliwych reklam banerów a drewniane okna kryją w sobie niespodziankę-bardzo często za starym, pojedynczym drewnianym oknem znajduje się nowoczesne okno z tworzywa. Kuldiga przyciąga turystów najszerszym wodospadem w Europie. Spędzamy popołudnie brodząc w ciepłej wodzie dając odpocząć nogom.

Przed snem czeka nas jeszcze kilku kilometrowa wyprawa do farmy Nornieki, specjalizującej się w hodowli strusi. „Stopy” tych ogromnych ptaków przypominają wyglądem szpony dinozaurów. Niech nikogo nie zwiedzie mądre spojrzenie strusia, jego mózg jest mniejszy od oka. Wieczorem włóczymy się po zaułkach i parku tego pięknego miasteczka.

Ostatni dzień to wędrówka po Kurlandzkim interiorze. Zaczynamy od samochodowego transferu do Miasteczka Sabile słynącego z samorządowej winnicy, w której każdy mieszkaniec może zasadzić swój krzak winorośli. Jednak nie winem Sabile stoi, na tutejszych stołach króluje doskonały, na miejscu produkowany cydr. Ponieważ dziś nie planujemy rowerowych przejażdżek, degustujemy wszystkie dostępne smaki. W doskonałych nastrojach jedziemy do wspomnianego na początku Tukums. Warto się tu na chwilę zatrzymać, tutejsza starówka bardzo często wybierana jest przez filmowców na miejsce akcji z początków ubiegłego wieku.

Czterodniową podróż kończymy na ryskim lotnisku z mocnym postanowieniem: za rok wracamy na Eurovelo 13.

Artykuł powstał dzięki Projektowi finansowanemu ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego pod nazwą: "Promotion of Tourism International Competitiveness” (project identification number: 3.2.1.2/ 16/ I/ 002). 

Noclegi na Łotwie

Booking.com

Autor

Piotr Burda

redaktor naczelny