Rui Costa: Paryż-Nicea to jeden z moich celów
– Paryż-Nicea to jeden z moich pierwszych celów w tym sezonie i cieszę się, że będę mógł sprawdzić swoją formę w tak ważnym wyścigu – mówi mistrz świata Rui Costa. Kolarz Lampre-Merida, który będzie się we Francji ścigał razem z Przemysławem Niemcem, opisuje w wywiadzie także pierwsze miesiące w nowej grupie oraz presję związaną z jazdą w tęczowej koszulce.
Które chwile dwóch miesięcy nowego sezonu były dla Ciebie najlepsze?
Zawsze uważam, że najlepsze chwilę dopiero nadejdą, jeśli będziemy ciężko pracować i zdrowie dopisze. Kiedy myślę o przeszłości, oczywiście wiem, że odniosłem dobre zwycięstwa. Nigdy jednak nie powiem, że na tym koniec. Zawsze chce się skupiać na przyszłości i myśleć o nowych celach. To samo dotyczy pierwszych dwóch miesięcy sezonu. Miałem w nich dobre chwilę, ale jestem pewien, że przyszłość będzie jeszcze lepsza.
Żałujesz, że nie odniosłeś jeszcze zwycięstwa, choć trzy razy zająłeś w tym roku drugie miejsce?
Nie, to nie problem. W zeszłym sezonie nie wygrałem aż do kwietnia. W 2012 roku było jeszcze gorzej, bo pierwsze zwycięstwo przyszło wtedy w czerwcu. To prawda, że zwykle rozpoczynam sezon w dobrej formie, ale jej szczyt osiągam zawsze latem. W każdym razie, chcę wygrać tak szybko, jak to tylko możliwe! Moje odczucia są naprawdę dobre. Na przykład podczas Volta ao Algarve trzy razy byłem drugi, walcząc z tak wielkimi zawodnikami, jak Kwiatkowski czy Contador. Kiepsko jest przegrywać, ale dobrze jest wiedzieć, że jestem w dobrej formie. Ponadto, więcej moich celów obejmuje marzec i kwiecień, a nie luty. Nie można też zapomnieć, że dzięki Modolo odnieśliśmy w Portugalii zwycięstwo, a Lampre-Merida było najlepszą grupą wyścigu. Startujemy jako drużyna, właśnie dlatego pracujemy dla naszych kolegów. Na przykład moje drugie miejsce na otwarcie wyścigu było dla mnie naprawdę słodkie, bo wykonaliśmy świetną robotę dla Modolo, który wygrał, i całego Lampre-Merida.
Ścigasz się we włoskiej grupie Lampre-Merida. Jak przebiega Twoja adaptacja w ekipie?
Lampre-Merida to grupa z rodzinną atmosferą i to było dla mnie najważniejsze. Gdy musiałem podjąć decyzję co do mojej przyszłości, latem 2013 r., postawiłem na Lampre-Merida z kilku powodów. Jednym z nich była kultura i język. Nauka włoskiego przychodzi mi łatwo i bez problemów rozmawiam z dyrektorami grupy, mechanikami, masażystami i kolegami. Po dwóch miesiącach mogę stwierdzić, że nie miałem żadnych problemów z adaptacją i jestem zintegrowany z ekipą. Wszystko działa jak należy i sprawdza się naprawdę dobrze.
Który z nowych kolegów najbardziej Ci zaimponował?
Trudni mi wyróżnić jednego. Dzień po dniu każdy z nich pozytywnie mnie zaskakiwał.
Dlaczego często podkreślasz, że Twoje nowe rowery są tak dobre?
Odpowiedź jest prosta: bo to prawda! Merida to bardzo komfortowy rower z bardzo dużą sztywnością. Merida wspiera mnie także pod względem ustalenia mojej pozycji na rowerze. Oceniła dotychczasową i stara się ją poprawić. Drobne szczegóły są bardzo ważne w zawodowym kolarstwie, a Merida jest idealnym partnerem na teraz i na przyszłość. Będziemy razem wzrastać!
Opowiedz o dużym zainteresowaniu, które wzbudziłeś wśród dziennikarzy na prezentacji prasowej Meridy, a także wśród fanów na Volta ao Algarve.
Zaskoczyło mnie to. Prezentacja Meridy była wspaniała. Mogliśmy trenować z dziennikarzami, sponsorami, to było miłe doświadczenie. To ważne, że mogliśmy ofiarować wszystkim swój czas. Jedną z mocnych stron kolarstwa jest to, że kibice mogą nawiązać z nami bliską relację. Istotne jest, żeby zawsze o tym pamiętać. Kolarstwo to sport bliski ludziom, którzy mogą nie tylko oglądać swoich idoli, ale także trenować i rozmawiać z nimi. Powinniśmy wciąż im to umożliwiać.
Jak sobie radzisz z presją mediów i kibiców?
Nie jest łatwo, ale mam wokół siebie mocny zespół, który organizuje mój czas. Ponadto, nie mam wątpliwości co do tego, jakie są moje cele. Sportowy punkt widzenia jest dla mnie zawsze priorytetem. Przykro mi, bo wiem, że czasami nie mogę być dostępny dla wszystkich osób, które chciałyby się ze mną spotkać, nie mogę udzielić wszystkich wywiadów. To prawda, że powinniśmy być maksymalnie blisko dziennikarzy i fanów, ale potrzebuję też czasu, by trenować i odpoczywać po najcięższych sesjach treningowych. Nigdy nie zapominam o tym, że tęczowa koszulka stawia przede mną wymagania. Żeby je spełnić, trzeba dużo trenować!
<content>19112</content>
Jakie są Twoje cele na najbliższy wyścig Paryż-Nicea?
Nie mam zbyt wielu doświadczeń związanych z tym wyścigiem. Zwykle w tej części sezonu startowałem w Tirreno-Adriatico. W 2013 r. zdecydowałem się to zmienić, uznaliśmy w mojej wcześniejszej grupie, że Paryż-Nicea bardziej odpowiada moim umiejętnościom. Rozpocząłem od dobrej jazdy w prologu – indywidualnej „czasówce”. W pierwszym etapie miałem jednak upadek i musiałem się wycofać. Nie mam więc dobrych wspomnień z tego wyścigu, ale postaramy się to zmienić w tym roku. Paryż-Nicea to jeden z moich pierwszych celów w tym sezonie i cieszę się, że będę mógł sprawdzić swoją formę w tak ważnym wyścigu.
Co myślisz o jego trasie?
Jest ciekawa. Nie ma ani jednego etapu z „czasówką”, ani etapów z poważną wspinaczką na metę. Oznacza to, że trzeba być czujnym na każdym kilometrze każdego etapu. Trasa będzie dla mnie dobra, biorąc pod uwagę przygotowania do klasyków, bo etapy będą dłuższe niż zwykle podczas tygodniowych wyścigów. Będzie to dla mnie nowe i ekscytujące doświadczenie.
Który etap może Ci odpowiadać najbardziej?
Nie mam pojęcia. Powtórzę, że podczas Paryż-Nicea każdy etap będzie ważny.
Wymień trójkę kolarzy, którzy mogą się znaleźć na podium wyścigu.
Muszę wymienić więcej niż trzech zawodników. Vincenzo Nibali, Tejay Van Garderen, Richie Porte, Carlos Betancur, Sylvain Chavanel, Tom Boonen, Simon Gerrans, Nacer Bouhanni, Lars Boom, Andy i Frank Schleck. Wszyscy oni są wielkimi mistrzami i we Francji też będą groźni.
Co sądzisz o francuskich fanach kolarstwa? Masz szczególne wspomnienia związane z wyścigami we Francji?
Kocham Francję. Nigdy nie startowałem we Vuelcie czy w Giro. Debiutowałem w Tour de France w 2009 r. i szybko zrozumiałem, że to najpiękniejszy wyścig na świecie. Mam dobre wspomnienia dotyczące Francji. Na przykład, bardzo dobrze spisałem się w Tour de l'Avenir. Później wygrałem Cztery Dni Dunkierki. To było dla mnie szczególne zwycięstwo – pierwsze wśród zawodowców, odniesione nad znanymi kolarzami. Oczywiście nie mogę też nie wspomnieć o wygranych etapach Tour de France. Wszystkie te osiągnięcia były wyjątkowe, a kibice we Francji są fantastyczni. Dziękuję im za wsparcie!
Paryż-Nicea nie będzie miał żadnej „czasówki”, a w Tour de France będzie tylko jedna. Co sądzisz o trendzie ASO [organizator obu wyścigów – red.] zmniejszania liczby etapów z jazdą na czas? Może on być dla Ciebie dobry czy nie?
Indywidualne „czasówki” są dobre dla najmocniejszych zawodników. Będąc w dobrej formie, można zbliżyć się do tych z najlepszymi czasami. W przeciwnym wypadku można dużo stracić. Dobrze radzę sobie z „czasówkami”, jeśli jestem w dobrej dyspozycji, a ich trasa nie jest całkiem płaska. Wygrałem, na przykład, jazdę indywidualną na czas w wyścigu dookoła Szwajcarii w 2013 r., ale jestem pewien, że nie wygrałbym z Cancellarą czy Martinem na płaskim. Mogę więc podsumować, że preferuję umieszczenie w wyścigu indywidualnych „czasówek” z wymagającymi profilami trasy.
W Tour de France nie zabraknie za to bruków, co o nich sądzisz? Czy kiedykolwiek się na nich ścigałeś?
Mam doświadczenia zebrane na brukach, choć, oczywiście, nie takie, jak mają belgijscy czy duńscy kolarze. Dwukrotnie startowałem w takich wyścigach, jak Paryż-Roubaix i Ronde Van Vlaanderen. Podczas pierwszego sezonu w zawodowym peletonie miałem okazję wystartować w kilku wyścigach z brukami. Nie są to moje ulubione wyścigi, ale czuję się w nich dobrze. Dotarłem do najsłynniejszego toru na świecie w Roubaix, dlatego wiem, co to znaczy ukończyć ten wielki klasyk.
Tour de France to Twój główny cel na ten sezon, ale jakie inne wyścigi mogą być dla Ciebie ważne w tym roku?
Wielka Pętla jest ważna, ale nie jest to dla mnie jedyny cel sezonu. Moim obowiązkiem jest okazać szacunek tęczowej koszulce we wszystkich wyścigach sezonu, a zwłaszcza w tych, które najlepiej odpowiadają moim umiejętnościom: jednotygodniowych i niektórych klasykach.
Jaki będzie Twój plan startów po wyścigu Paryż-Nicea?
Mniej więcej taki sam jak w 2013 r. Chcę wystartować w Vuelta al Pais Vasco, Amstel Gold Race, Walońskiej Strzale, Liege-Bastogne-Liege, Tour de Romandie i Tour de Suisse.
- Chris Horner: chcę wygrywać wielkie wyścigi!
- Konferencja Prasowa Kross Racing Team